Odpowiednio dobrana dieta dla 40 latki pozwala dłużej zachować młody wygląd, zdrowie i dobre samopoczucie. Nie należy też zapominać o ćwiczeniach fizycznych diet for 40 year olds.
Odchudzanie na zawołanie. Czy odchudzanie po 40 roku życia jest w ogóle możliwe? Aby zrzucić zbędne kilogramy po 40-stce, należy szczególną uwagę poświęcić diecie i produktom w niej zawartych. Ważnym elementem są również nawyki żywieniowe. Te złe mogą doprowadzić nas w ślepą uliczkę zbędnych kilogramów.
Jak się zabrać do odchudzanie po 40. roku życia? Przede wszystkim nie szukaj żadnych diet cud, których głównym skutkiem będzie efekt jo-jo. Zacznij od badań diagnostycznych, sprawdź w jakim stanie jest twój organizm. Warto przeprowadzić podstawowe badania tj. morfologia, lipidogram, badanie glukozy, insuliny na czczo, badania tarczycy.
Odchudzam się trzeci tydzień. Dieta 1700kcal, przeciwzapalna, rozpisana przez dietetyka klinicznego. W pierwszym tygodniu przytylam 1,5kg. Teraz, po prawie trzech, jestem w punkcie wyjścia. Mam lekko zwiększona dawkę euthyroxu, tzn. brałam 100, teraz mam 3 razy w tygodniu. Pn, 16-11-2020 Forum: emama - Odchudzanie przy Hashimoto.
W odchudzaniu po 40 pomoże Ci zmiana złych nawyków żywieniowych, aktywność fizyczna a także suplementacja. Kilka ważnych wskazówek na odchudzanie po 40 roku życia. Dieta dla 40 latki. Jadłospis kobiety w tym wieku powinien uwzględniać od 4-5 posiłków dziennie w niewielkich porcjach i o stałych godzinach. Dietę opieramy na
Odchudzanie nie kończy się po zakończeniu diety – Jedna z Internautek pisze, że ” ja na tej diecie schudłam 11 kg i zakończyłam ja 2 tygodnie temu!! i wiecie co jest najlepsze ze przez te 2 tygodnie schudłam kolejne 4,5!! a wiec warto!! ograniczyłam się teraz tylko w słodyczach i ziemniakach i to działa cuda!!!
Skuteczne odchudzanie po 40-tce powinno zawierać takie elementy jak: dobrze skomponowana dieta, regularne jedzenie 4-5 posiłków dziennie, systematyczna aktywność fizyczna, unikanie stresu, a także pozytywne nastawienie do efektów odchudzania. Dieta po 40-tce . A zatem jak się odchudzać po 40-tce? Przede wszystkim należy zadbać o
7idp. Nigdy wcześniej nie miałeś/aś problemu z utrzymaniem masy ciała, ale po przekroczeniu 40. roku życia, kilogramów przybywa? Istnieje parę możliwych powodów, dla których z wiekiem nasz organizm zaczyna mieć problem ze spalaniem tkanki tłuszczowej. Poniżej kilka z nich. Dowiedz się też, od czego zacząć odchudzanie. Naturalny spadek beztłuszczowej masy ciała. Po 30. roku życia zaczyna zmniejszać się masa tkanki mięśniowej nawet do 8% na dekadę, która odpowiedzialna jest za wydatkowanie energii. Następuje naturalna rekompozycja i dochodzi do obniżenia spoczynkowej przemiany materii. Szacuje się, że dzięki tym zmianom, jesteśmy w stanie przybrać 0,45-0,9 kg tłuszczu w ciągu roku! Zmiany hormonalne związane z okresem menopauzy i spadkami testosteronu. W wieku 45-55 lat większość kobiet przechodzi okres menopauzy. Następuje spadek poziomu estrogenu. Zwiększa się zawartość tkanki tłuszczowej, ryzyko wystąpienia chorób układu krążenia, nadciśnienia tętniczego, wzrost parametrów lipidowych (TC, LDL, TG) i ryzyko cukrzycy typu 2. Ponadto może dojść do zaburzenia nastroju, przez co trudniej wytrwać w postanowieniach i nie podjadać między posiłkami. U mężczyzn natomiast naturalnie zaczyna spadać zawartość androgenów, w tym testosteronu, którego zmniejszona ilość koreluje ze zwiększoną zawartością tkanki tłuszczowej wisceralnej, a co za tym idzie zwiększonym ryzykiem wystąpienia chorób metabolicznych. Siedzący tryb życia. Nie okłamujmy się większość z nas po 40. roku życia ma już bardzo ustabilizowane życie zawodowe, najczęściej łączące się z dużą ilością siedzenia i małą ilością ruchu. Do tego dochodzi przekonanie, że skoro jesteśmy starsi, nie powinniśmy uprawiać aktywności fizycznej. Nic bardziej mylnego, z wiekiem powinniśmy ćwiczyć więcej, właśnie po to, żeby nie dopuścić do spadku beztłuszczowej masy ciała i redukować niekorzystne zmiany gospodarki hormonalnej! Jak się zabrać do odchudzanie po 40. roku życia? Przede wszystkim nie szukaj żadnych diet cud, których głównym skutkiem będzie efekt jo-jo. Zacznij od badań diagnostycznych, sprawdź w jakim stanie jest twój organizm. Warto przeprowadzić podstawowe badania tj. morfologia, lipidogram, badanie glukozy, insuliny na czczo, badania tarczycy. Jeśli wyniki pokażą odchylenia, trzeba będzie wprowadzić niezbędne modyfikacje w stylu życia i nawykach żywieniowych. Pamiętaj, że dobry plan to podstawa. Większość z nas po czterdziestce ma już uregulowane życie zawodowe, najczęściej wiążące się z siedzącym trybem życia, dużą ilością stresu i małą ilością czasu. Zastanów się, kiedy i ile posiłków możesz zjeść w ciągu dnia. Dzięki temu unikniesz problemu z wilczymi napadami głodu, podjadaniem i spadkiem motywacji. Plan gotowy? Świetnie! To teraz ustalmy co powinno wchodzić w skład powinna wyglądać dieta osób po czterdziestce?Podstawą każdej zdrowej redukcji (odchudzania) przed czy po 40. roku życia będzie ustalenie prawidłowego deficytu. Z wiekiem spada metabolizm i zmienia się zapotrzebowanie kaloryczne. Warto więc wykonać analizę składu ciała, która bardziej precyzyjnie pomoże ustalić Całkowitą Przemianę Materii (CPM), czyli ilość kcal, od której będziemy robić deficyt. Podczas odchudzania powinniśmy dążyć do deficytu energetycznego na poziomie 300-500 kcal na dobę, co – w zależności od masy ciała – pozwala na tracenie około 0,5-1 kg o prawidłowym komponowaniu posiłków, różnorodna dieta jest kluczem do udanej redukcji masy ciała. Dzięki urozmaiceniu dostarczysz wszystkich niezbędnych składników odżywczych, witamin i składników mineralnych, a do tego nie będziesz się nudzić w kuchni! Twój jadłospis powinien być bogaty w: Węglowodany złożone. Pomogą one w utrzymaniu prawidłowego poziomu glukozy i insuliny we krwi, dzięki czemu spadnie ochota na słodkie przekąski i podjadanie między posiłkami. A co za tym idzie, uregulowanie gospodarki węglowodanowej i mniejsze odkładanie tkanki tłuszczowej. W węglowodany złożone bogate są: gruboziarniste kasze, komosa ryżowa, pełnoziarniste pieczywo, makarony, brązowy, czarny, czerwony ryż czy warzywa. Warzywa. WHO zaleca jedzenie 400 g warzyw i owoców w ciągu dnia. Przeciętny Polak zjada ich około 200 g, a przecież spożywanie warzyw i owoców niesie ze sobą wiele korzyści! Zawierają nie tylko mnóstwo witamin i składników mineralnych. Stanowią źródło przeciwutleniaczy i antyoksydantów, dzięki czemu zapobiegają powstawaniu wolnych rodników i starzeniu organizmu. Wspomagają układ krążenia, dzięki dużej zawartości błonnika regulują poziom cholesterolu i redukują głód. Optymalna podaż błonnika na dobę jest osobnicza, jednak na czas redukcji można zalecić ilość rzędu 25-40 g. Błonnik pokarmowy fizycznie zwiększa objętość pokarmu oraz w znakomity sposób wpływa na naszą sytość. Pełnowartościowe białko. Prawidłowa podaż aminokwasów będzie wspomagać zachowanie beztłuszczowej masy ciała i procesy anaboliczne, dzięki czemu podczas redukcji, będziemy głównie spalać tkankę tłuszczową zamiast tkanki mięśniowej. Pełnowartościowe białko można znaleźć w chudym mięsie, rybach, jajach, nabiale. Do tego warto wprowadzić białko roślinne w postaci nasion strączkowych (ciecierzyca, soczewica, groch, bób itp.) Dobrej jakości tłuszcze. Wybieraj produkty bogate w jedno- i wielonienasycone kwasy tłuszczowe obecne w olejach roślinnych (olej rzepakowy, oliwa z oliwek, olej lniany), awokado, orzechach (włoskich, pekan, pistacjach, nerkowcach itp.) nasionach i pestkach (dyni, słonecznika, siemieniu lnianym, chia). Pomagają one utrzymać prawidłowe parametry lipidowe tj. cholesterol całkowity, cholesterol LDL, czyli tzw. “zły" cholesterol czy trójglicerydy. Pamiętaj, żeby ograniczyć, a wręcz wyeliminować tłuszcze trans, które będą zwiększać wartości cholesterolu całkowitego, LDL i ryzyko wystąpienia chorób układu krążenia. Źródłem tłuszczów trans są fast foody, pieczywo cukiernicze, gotowe sosy, serki topione, margaryny twarde itp. Produkty bogate w witaminę D. Jest ona odpowiedzialna jest za wiele funkcji w naszym organizmie m. in. jest składnikiem niezbędnym do syntezy testosteronu. Badania pokazują, że jej prawidłowy poziom w surowicy koreluje z prawidłowym stężeniem testosteronu. Wraz z wapniem jest niezbędna do prawidłowego przebiegu zamiany androgenów w estrogen i do prawidłowej mineralizacji kości. Nie zapomnij o ruchu! Aktywność fizyczna będzie zapobiegać utracie tkanki mięśniowej i gromadzeniu tkanki tłuszczowej. Ćwiczenia wzmacniające pozwolą utrzymać lepszą trofikę czyli odżywienie mięśni oraz ich elastyczność. Sprawny układ mięśniowy będzie wpływał na utrzymanie tkanki kostnej w prawidłowej kondycji, dając odpowiedni nacisk niezbędny do utrzymania mineralizacji. Treningi aerobowe wzmacnią układ krążenia, prawidłowy stan mięśnia sercowego, a także umożliwią spalanie dużej ilości kcal i lepsze samopoczucie. Należy jednak pamiętać, żeby aktywność była dobrana do aktualnego stanu zdrowia i obserwuj się, słuchaj swojego organizmu. Nie zapominaj o zasadach zdrowego żywienia i prawidłowo dobranej aktywności fizycznej. Dzięki temu będziesz mieć gotowy przepis na żywieniowy sukces i udaną redukcję masy ciała.
Zaokrąglone biodra, oponka na brzuchu, masywne uda…. Nie tak wyglądałyśmy kiedyś. Mając 40 lat kilogramy znaczenie łatwiej odkładają się w naszym ciele. Zaczynamy więc głodówkę, drastyczne diety, których skutkiem jest… efekt jo-jo. Aby go uniknąć należy odchudzanie właściwie i rozsądnie zaplanować. Pomoże nam w tym suplement diety FIGURIN SLIM. „Czterdziestka” to przełomowy moment w życiu wielu kobiet. Z wiekiem przychodzi mądrość i doświadczenie życiowe. Stajemy się pewniejsze siebie i tego, czego oczekujemy od otoczenia i nas samych. Niestety jest to również czas, w którym nasz organizm zaczyna inaczej funkcjonować. Zmniejsza się jego zapotrzebowanie na kalorie, przez co mimowolnie przybieramy na nie mieszcząc się w ulubione ubrania zauważamy te dodatkowe kilogramy, stawiamy sobie jeden cel – wrócić do dawnej figury. Metoda nie ma znaczenia, ważny jest efekt. I tutaj zaczynają się robimy źle?Najczęściej popełniane błędy przy odchudzaniu w tym wieku wynikają z braku wiedzy i niewłaściwego podejścia. Są to: Źle założone cele – zakładamy, że spektakularne efekty przyjdą w przeciągu kilku dni czy tygodni. Aby je osiągnąć obracamy nasze życie do góry nogami. Dieta, wysiłek fizyczny, brak czasu dla siebie i rodziny. Z czasem przychodzi zmęczenie i frustracja. Cele odchudzania powinny być odpowiednio dopasowane do naszych możliwości i właściwie rozłożone w czasie. Drastyczne diety – gwałtowna zmiana dziennego menu sprawia, że ciężko nam się do niego przyzwyczaić, czujemy się ciągle głodne. Dodatkowo, która z nas ma czas na przygotowywanie dwóch posiłków: jednego dla siebie, drugiego dla reszty rodziny? W efekcie szybko z takiej diety rezygnujemy. Odchudzanie tylko poprzez ćwiczenia – często wychodzimy z założenia, że bez ćwiczeń nie uda nam się schudnąć, więc nie podejmujemy nawet prób. W końcu kiedy mamy ćwiczyć, jeśli mamy dzieci, pracę i dom na głowie? Tymczasem właściwie dobrane metody odchudzania pozwalają na spadek wagi nawet bez aktywności fizycznej. Szybka utrata wagi, powodująca efekt jo-jo – jeśli chudniemy gwałtownie jest to również szok dla naszego organizmu. Po etapie intensywnego spadku masy ciała, próbuje on nadrobić zmianę i wracamy do wcześniejszej wagi. Warto również pamiętać o kondycji naszej skóry. Szybka utrata kilogramów sprawia, że traci ona swoją jędrność i w efekcie wyglądamy mniej estetycznie i starzej. Brak wiedzy o rozsądnym odchudzaniu się po 40. – wiele z nas nie zastanawia się i nie szuka informacji, co może nam pomóc w odchudzaniu się w tym wieku. Tymczasem pomocne mogą okazać się naturalne substancje, tj. algi brunatne czy się błędów z FIGURIN SLIMIdealnym rozwiązaniem dla dojrzałych Pań, które chcą uniknąć wszystkich powyższych błędów jest suplement diety FIGURIN SLIM. Jego inteligentne, dwufazowe działanie sprawia, że nie musimy męczyć się głodowymi, niesmacznymi dietami czy spędzać godzin na siłowni a wagę tracimy systematycznie, minimalizując przy tym prawdopodobieństwo wystąpienia efektu jo-jo. Suplement diety FIGURIN SLIM, oparty jest na dwóch wysokiej jakości składnikach (algach brunatnych i opuncji), które działają w czasie, kiedy najbardziej tego potrzebujemy (podczas i po posiłku), wyszczuplając całą sylwetkę a w szczególności uda i działanieSuplement diety FIGURIN SLIM działa w dwóch fazach, co zwiększa jego skuteczność. W pierwszej fazie algi brunatne, znajdujące się w czerwonej tabletce, ograniczają do blisko 50% wchłanianie tłuszczów i skrobi z pożywienia. Działają również na usprawnienie metabolizmu. Tabletkę tę przyjmujemy wraz z posiłkiem. W drugiej fazie działa opuncja znajdująca się w zielonych tabletkach, przyjmowanych 15-60 min po posiłku. To ona pomaga wiązać i eliminować z organizmu niestrawiony tłuszcz. Poprawia również pracę temu jemy tak jak zawsze, a do organizmu wchłoniętych zostaje tylko tyle kalorii ile jest nam potrzebnych. Takie działanie pomaga nam wrócić do dawnej figury bez zbędnych ograniczeń i wyrzeczeń. Skuteczne działanie wyciągu z alg brunatnych i opuncji zostało potwierdzone w badaniach. Udowodniły one również, że produkt jest bezpieczny dla zdrowia i nie powoduje skutków regularnie suplement diety FIGURIN SLIM możemy wyeliminować najczęściej popełniane błędy w odchudzaniu po 40. wrócić do smukłej sylwetki w inteligentny i rozsądny sposób, nie zmieniając przy tym stylu życia i jest dostępny w dwóch opakowaniach: 45 (15 + 30) tabletek i 120 (30 + 60) FIGURIN SLIM, 45 tabl. – 35 zł FIGURIN SLIM, 120 tabl. – 60 zł
Witam, Najlepszym rozwiązaniem byłoby podjęcie współpracy z dietetykiem, który ułożyłby odpowiednio zbilansowaną dietę i prowadziłby kontrolę postępów. W tym miejscu zapraszam do współpracy. Jednak jeśli chce Pani spróbować samodzielnie, w prosty i zdrowy sposób pozbyć się zbędnych kilogramów proszę stosować poniższe wytyczne. W celu redukcji tkanki tłuszczowej i ogólnej masy ciała istnieje tylko jedna, rozsądna droga- połączenie racjonalnej diety z aktywnością fizyczną. Na początku proponowałabym wprowadzić 5 posiłków dziennie (śniadanie, II śniadanie, obiad, podwieczorek, kolacja) w równych odstępach czasowych (przerwy co 3-3,5 godziny). Posiłki powinny opierać się na produktach o niskim IG czyli ogólnie przyjmując: produkty zbożowe pełnoziarniste, warzywa, owoce (w określonych ilościach, najlepiej w pierwszej połowie dnia), chude mięso, ryby, nasiona i pestki tzw. super foods, chudy nabiał i zdrowe tłuszcze np. oliwa z oliwek z pierwszego tłoczenia, olej lniany, olej z wiesiołka (tabelę produktów o niskim IG znajdzie Pani bez problemu w internecie). Poza tym proszę zwrócić uwagę na techniki kulinarne wykorzystywane w kuchni. W tej kwestii zalecane są: gotowanie na parze, gotowanie tradycyjne, pieczenie w rękawie czy duszenie bez wcześniejszego obsmażania. Absolutnie proszę zrezygnować ze smażenia. Fast foody, gazowane, słodzone napoje i słodycze nie są wskazane w przypadku redukcji tkanki tłuszczowej, dlatego też jeśli ma Pani z nimi problem proszę powalczyć i wyrzucić je z codziennego menu. Proszę również pamiętać o spożywaniu 1,5-2 litrów wody dziennie. Jeśli chodzi o aktywność fizyczną to najlepszym sposobem na redukcję tkanki tłuszczowej jest włączenie treningu cardio (bieganie, jazda na rowerze, pływanie, nordic walking, długie spacery). Warunki skutecznej redukcji tkanki tłuszczowej w przypadku aktywności fizycznej to: - czas trwania- trening powinien trwać nie krócej niż 30 minut, ponieważ dopiero po tym czasie uaktywniają się rezerwy tkanki tłuszczowej, - intensywność- na początku nie warto przeceniać swoich możliwości bo można szybko zrazić się do aktywności fizycznej. Dostosowujemy aktywność do swoich aktualnych możliwości, - zasada progresji- w miarę poprawy wytrzymałości i ogólnej kondycji ciała zwiększamy intensywność czyli np. dłużej biegamy, - stretching- po każdym treningu powinniśmy rozciągać te mięśnie, które brały udział w wysiłku. Jestem pewna, że jeśli jest Pani zdrową kobietą, zmiana złych nawyków żywieniowych i wprowadzenie aktywności fizycznej przyniesie zadowalające efekty. Pozdrawiam i życzę powodzenia, Kamila Kończak
W 2017 roku postanowiłam zawalczyć o siebie, zmotywować się i przede wszystkim wytrwać w swoich postanowieniach, aby wrócić do formy, w jakiej czułam się po prostu sobą. Dziś dzielę się z Tobą moją bardzo osobistą historią o tym, jak schudłam 20 kilo w 40 tygodni i w końcu widzę w lustrze siebie, a nie kogoś innego. Jeśli podobnie jak ja kiedyś chcesz zmotywować się do odchudzania, zanim zaczniesz czytać ten post zrób pierwszy krok – przynieś i połóż pod ręką kartkę i coś do pisania. Proszę. Podziękujesz sobie za to. Moja historia odchudzania Znalezienie w sobie siły do odchudzania, choć w zasadzie do wytrwania w tym postanowieniu, zajęło mi jakieś… 7 lat… lekko licząc. Jako dziewczynka nigdy nie miałam problemów z wagą, ale wszytko zmieniło się, gdy poszłam do liceum. Wciąż nie byłam gruba, ale na swoją dietę musiałam uważać dużo bardziej niż koleżanki. Choć tak naprawdę powinnam powiedzieć, że od tamtego czasu rządziły mną dwie skrajności: albo byłam na bardzo restrykcyjnej diecie (zaliczyłam też niejedną głodówkę czy w czasie studiów dietę batonowo-proszkową), albo żyłam chwilą, zupełnie nie przejmując się tym, co wrzucam do żołądka. Pierwszy raz przestałam czuć się ze sobą dobrze na studiach, gdy okresy niedbania o siebie zdecydowanie przeważały nad tymi, gdy odżywiałam się z troską – w zasadzie ciężko powiedzieć, żeby restrykcyjna dieta była troską o siebie – to była troska tylko i wyłącznie o mój wygląd, mająca jeden cel – zgubić jak najszybciej jak najwięcej kilogramów. Nie trudno jest Ci się na pewno domyśleć, że po restrykcyjnej diecie, gdy przechodziłam do dość swobodnego, studenckiego trybu życia, a później życia młodej, zapracowanej businesswoman, kończyło się to efektem jojo i wymagało przejścia na jeszcze bardziej restrykcyjną dietę. Jak wyglądał mój dzień? Dużo nauki, coraz więcej pracy – stworzyłam swoją wymarzoną firmę i poświęcałam jej każdą wolną chwilę. Do dziś wspominam telefony od klientów odbierane w uczelnianej toalecie – tam było najciszej. Moimi miernikami sukcesu były dobre oceny (stypendium naukowe wspaniale zasilało mój studencki budżet młodego przedsiębiorcy) i przepracowane godziny, zadowoleni Klienci. Wtedy moją dewizą życiową stało się hasło: WORK HARD, PLAY HARD. Ani w słowie „work” ani „hard” nie mieściły się regularne posiłki, zdrowe zakupy i codzienne gotowanie. Parówki i bułka były świetnym i szybkim lunchem (byłam zachwycona ideą pojedynczo pakowanych parówek), a w chwilach większej troski o zdrowie… same parówki, aby ograniczyć węglowodany. Sama łapię się za głowę, pisząc to dzisiaj. Najgłupszą dietą, na jaką się wtedy skusiłam, poza kopenhaską, na której wytrzymałam półtorej dnia, była dieta Dukana. Co więcej, w wieku 25 lat zachorowałam na trądzik, który zaatakował cały mój dekolt i plecy, twarz – szczęście w nieszczęściu w niewielkim stopniu – a jego leczenie było bardzo trudne i trwało prawie 2 lata. Zupełnie nie połączyłam tego ze zmianą stylu odżywiania i tego, że 90% mojego jadłospisu stanowił nabiał (na uczelni, w biurze czy w samochodzie oprócz parówek najłatwiej było mi zjeść serek wiejski z pomidorkami koktajlowymi, jadłam ich nawet po kilka dziennie), a jak się kilka lat później okazało – nie toleruję dobrze nabiału – tak samo jak moje dzieci! Kolejnym moim dietetycznym hitem była Dieta Cambridge (czyli z cyklu VLCD – Very Low Calorie Diet), która bazowała na sztucznych batonach i sproszkowanych koktajlach, których zjadało się dziennie na 2-3 posiłki (o ile batona czy koktajl można nazwać posiłkiem) i nie wyrabiała absolutnie żadnych dobrych nawyków. Pozwalała mi nie dbać o siebie zupełnie, aby później zacisnąć pasa na tydzień czy dwa i znów czuć się dobrze w jeansach. Oczywiście po jej odstawieniu wracałam do śmieciowego jedzenia, a przygotowanie do przejścia na zdrowy tryb życia było zerowe. Zaliczyłam też etap pracy z dietetykiem, w pierwszej chwili mój wiek metaboliczny o 10 lat wyższy niż w rzeczywistości zrobił na mnie wrażenie, ale nie zmotywował mnie na tyle, aby stosować się do tych wszystkich zaleceń. Nie zdałam sobie wtedy jeszcze sprawy z tego, że motywacja finansowa – aby pieniądze wydane na dietetyka nie były wydane na marne – to kiepski fundament nowego trybu życia. Z porad zrezygnowałam, gdy okazało się, że nie umiem się do nich zastosować, a chodzenie na kolejne pomiary i dowiadywanie się, ile przytyłam, to naprawdę była strata pieniędzy i czasu nas obu. W tamtym czasie motywowały mnie tylko i wyłącznie diety dające szybkie efekty, byłam młoda i wszystko chciałam mieć na już. Nawet myślenie o dłuższej niż kilka tygodni diecie smuciło mnie tak, że w ogóle nie chciało mi się do niej podchodzić. Kilkumiesięczny horyzont czasowy całkowicie mnie przerażał, a powolne efekty w ogóle nie motywowały do podjęcia starań. Chwilę po studiach, gdy miałam jakieś 25 lat i byłam świeżo po ślubie, w swoim ciele czułam się tak źle, że wciąż wracałam do szybkich i sprawdzonych diet, powtarzając sobie: jeszcze tylko ten jeden raz postawię wszystko na jedną kartę, wydam oszczędności na batony i koktajle, schudnę do ulubionego rozmiaru i już mnie to tak zmotywuje, że jakoś dam radę jeść mniej i to utrzymać. Niestety, każda kolejna dieta kończyła się coraz większym efektem jojo, który zaowocował 20 dodatkowymi kilogramami! Mam 162 centymetry wzrostu, a waga, w której bardzo siebie lubiłam, którą utrzymywałam mniej więcej do 22 roku życia, to 48 kilo i rozmiar 34. Czułam się wtedy po prostu dobrze, komfortowo, atrakcyjnie i zdrowo. W 8 lat przytyłam 20 kilo i zaczęłam nosić rozmiar 42 przy wzroście 162 cm. A przecież to tylko 2,5 kilo rocznie! 200 g miesięcznie! Kto by zauważył? Kto by się martwił! Ale w 8 lat te niby nic sprawiło, że w lustrze przestałam widzieć siebie. Te średnie 200 g miesięcznie i ciągłe chodzenie na dietę było dla mnie tak złudne, że ja absolutnie nie czułam się na rozmiar 42. Nie widziałam tego w lustrze, wciąż czułam się tą szczupłą dziewczyną w rozmiarze 34, dopóki nie przyszło mi pójść na zakupy, przejrzeć się niespodziewanie w witrynie sklepowej, spróbować kupić strój kąpielowy (aby wyjść bez stroju, za to z płaczem), czy spojrzeć na siebie na zdjęciach. To naprawdę ja? Czy ugryzła mnie pszczoła? Czy może ktoś napompował mnie tłuszczykiem? Dokładnie 100 kostkami smalcu. Tym właśnie było moje 20 kilo nadwagi. Dosłownie coś takiego sama wrzuciłam sobie „na plecy” – celowo napisałam to w cudzysłowie, bo zafundowałam taki bagaż i taką truciznę swoim narządom, swojej twarzy, rękom, nogom, talii… każdej części swojego ciała. Co się stało, że w końcu zawalczyłam o siebie? Pierwszy raz zawalczyłam o siebie po poronieniu. Gdy jeszcze nie wiedziałam, że choruję na trombofilię, niedomogę lutelną i za wysoki poziom komórek NK, postawiłam na zmianę trybu życia i zanim udało mi się szczęśliwie zajść w ciążę, zaczęłam pracę nad zmianą nawyków, które sprawiły, że z uwagi na lęk o dziecko, przez całą ciążę pięknie się trzymałam i przytyłam tylko 8 kilo, które dość szybko po ciąży zgubiłam. Ale to nie jest początek mojej prawdziwej walki o siebie – wtedy moją bezwzględną motywacją było dziecko, motywacja zewnętrzna, czyli nienajlepsza forma motywacja do walki o siebie. Oczywiście, po narodzinach Synka starałam się komponować zdrowe posiłki dla całej rodziny, ale szybko okazało się, że Mikołaj jest silnym alergikiem i musiałam i tak prowadzić dwie osobne kuchnie. Jak możesz się domyśleć, byłam tylko o krok od powrotu do starych nawyków. Co prawda nie wróciłam już do destrukcyjnych diet cud, ale zdrowe nawyki traciły na sile, a ja znów regularnie zmieniałam spodnie na większy rozmiar. Starania o drugie dziecko, jak się domyślasz, znów sprawiły, że łatwiej było mi wrócić na właściwą ścieżkę zdrowia, ale, jak wiesz, to nie była dobra motywacja. Natomiast już wtedy, jeszcze przed narodzinami Maksia, postanowiłam drugi raz nie zepsuć tego wszystkiego i nie pozwolić na to, aby wraz z urodzeniem Dziecka odpuścić walkę o siebie – choć tak naprawdę nigdy jej nie zacząć. Jak znalazłam motywację do odchudzania? Spisałam sobie – brutalnie szczerze – co tracę, ważąc 68 kilo zamiast 48, nosząc przy wzroście 162 rozmiar 42, zamiast 34. Podzielę się z Tobą częścią z moich zapisków. Te najbardziej intymne i bolesne zachowam dla siebie. Codziennie tracę: poczucie własnej wartości, poczucie pewności siebie, zarówno w relacjach osobistych, jak i zawodowych, poczucie sprawczości – skoro nie umiem zapanować nad tym, co jem i jak wyglądam, to jak mam uwierzyć w to, że panuję nad całym swoim życiem, poczucie siły – skoro każdego dnia przegrywam z wagą i spodniami, zdjęcia – bo nie chcę ich sobie robić nawet z mężem czy rodziną, a tych, które mam, nie lubię oglądać, wakacje, bo nie lubię na nie jeździć i przejmować się, że wstydzę się rozebrać na plaży, a na pewno wrócę z dodatkowymi kilogramami i będzie tylko gorzej, aktywność – bo wstydzę się braku kondycji i swojego wyglądu na siłowni, piękną garderobę, gdyż w rozmiarze 42 muszę nosić mało atrakcyjne fasony, aby dobrze wyglądać, a koronki, falbanki i obcisłe sweterki tylko mnie pogrubiają i podkreślają to, co chcę ukryć. Teraz Ty weź kartkę i zapisz sobie na niej pytanie: Co tracę dziś ważąc/nosząc rozmiar…… zamiast upragnionych/upragnionego…….. . Ważne: Być może chorujesz na coś, przyjmujesz leki, które uniemożliwiają Ci osiągnięcie wagi, o której marzysz – jestem pewna, że zdrowe nawyki i zdrowa dieta są Ci jeszcze bardziej potrzebne i tym bardziej powinnaś napisać, dlaczego chcesz wyruszyć w kierunku upragnionej wagi, choć trudno jest przewidzieć, kiedy i czy tam dotrzesz. Bardzo proszę Cię o to, abyś zrobiła to dziś, choć w Twojej głowie jest mnóstwo wymówek w stylu: nie mam pod ręką kartki i długopisu, nie chcę się od dziś odchudzać, muszę się przygotować do diety, zacznę, ale zacznę od poniedziałku, zrobię to w głowie, też wystarczy… Dlaczego musisz zrobić to dziś? Nie dla mnie, ale dla siebie! Dlaczego nie powinnaś czekać do jutra? Poniedziałku albo nowego miesiąca? Po pierwsze dlatego, że już dziś musisz wiedzieć, po co masz wkładać tyle pracy i wysiłku w odchudzanie i zmianę nawyków, dlaczego w ogóle masz zrobić pierwszy krok? Nawet jeśli podejmowałam próbę zrzucenia kilogramów, bez silnej, wewnętrznej motywacji szybko – przez ponad 10 lat – wracałam do poprzednich nawyków, które mi nie służyły i znów wracałam do poprzedniej wagi. A nawet byłam na plusie. Skąd wiem, że tamte nawyki mi nie służyły? A jak te nawyki niby miały mi służyć, skoro spisałam sobie wielką listę rzeczy, które tracę? Aby dojść do tego momentu w tekście poświęciłaś już 5 minut, dlatego jeśli Twoją wymówką ma być brak czasu dziś, nie czytaj tekstu dalej – wróć do niego jutro, a teraz zamknij oczy i odpowiedz sobie na pytanie, co tracisz każdego dnia… Zrobiłaś listę. Być może jesteś teraz smutna, zła i rozżalona, więc teraz przyjemniejsza część zadania na dziś. Odpowiedz sobie na piśmie na pytanie: Co zyskam, gdy osiągnę upragnioną wagę albo będę się do niej zbliżać? Jak się będę wtedy czuła? Napisałam sobie wtedy: będę pewniejsza siebie, będę ładniejsza (bez drugiej brody na pewno), będę czuła się lekko – ah, jakie to musi być przyjemne! będę wzorem zdrowia dla swoich dzieci, nie będę się codziennie rano przejmowała co ubrać, aby zamaskować wałeczki, nie będę rezygnowała z zakupów, bo i tak nic na mnie dobrze nie wygląda, ani kupowała tego, co i tak nie założę, bo czuję się źle, będę chciała jeździć na wakacje, będę chciała robić sobie zdjęcia z mężem, będę bardziej wysportowana, będę zdrowsza, kupię sobie te wymarzone sukienki i nie będą mi wystawały wałeczki, będę SZCZĘŚLIWSZA. Ale zacznę od poniedziałku… I możesz mi nie wierzyć, ale zdałam sobie sprawę, że odkładanie zdrowego odżywiania na „od poniedziałku” było moim największym przeciwnikiem w powrocie do dawnej siebie. Zbyt restrykcyjne wymagania i oczekiwanie zera odstępstw od zakładanych nowych nawyków żywieniowych sprawiały, że po pierwsze, weekend przed dietą nieźle sobie folgowałam – w końcu szłam na dietę i miałam skończyć ze wszystkim, co pyszne i niezdrowe, wszystko teraz miało być zakazane! Nasze weekendy, zwane przeze mnie i mojego męża Wojtka „pożegnaniem”, podczas których pozwalaliśmy sobie na wszystkie dietetyczne grzechy świata, w połączeniu z gigantycznymi listami zakazów i nakazów „od poniedziałku” sprawiały, że przed pójściem na dietę dodatkowo się „tuczyłam”, a na dietę szłam ociężała, by na tej nowej super hiper diecie wytrzymać może 3 dni. Dlaczego? Nakładałam na siebie takie restrykcje, że trudno było mi się ich trzymać, a każde odstępstwo traktowałam jak poddanie się. Wtedy następowała czarna rozpacz, spadek motywacji do zera i myślenie – znów mi się nie udało wytrzymać, nigdy mi się nie uda. Pamiętam hit, jaki wtedy wymyśliłam, a właściwie usłyszałam w telewizji śniadaniowej: skoro nie mogę być szczupła, nie mogę (tu czytałam listę tego, czego nigdy nie zyskam, jak schudnę, skoro nigdy nie schudnę) – to chociaż będę smacznie i dużo jadła i chociaż w tym temacie będę szczęśliwa! Zwykle szybko się z tego podnosiłam, składając sobie obietnicę, że tym razem od poniedziałku dam radę! Widzisz to? Znów od poniedziałku, bo przecież najpierw muszę sobie te przyszłe trudy wynagrodzić! Muszę pożegnać się z moim życiem!!!! Dopiero wtedy, gdy do listy tego, co tracę i co zyskam, gdy zawalczę o siebie dodałam walkę od DZIŚ, od TERAZ… – kopię takiej listy włóż sobie do portfela i czytaj w każdej chwili słabości – udało mi się schudnąć 20 kilo w 40 tygodni i znów kupić jeansy w rozmiarze 34. Piękne uczucie, spełnione marzenie i spełniona lista… czułam się dokładnie tak, jak to sobie wyobraziłam, a może lepiej, bo nie spodziewałam się takiej reakcji otoczenia. Absolutnie nie oznacza to, że nie upadałam, nie popełniałam gigantycznych grzechów, ale po prostu OD RAZU wstawałam, otrzepywałam kolana, poprawiałam koronę i szłam dalej – kto powiedział, że na rozpoczęcie diety trzeba czekać do poniedziałku? Zgrzeszyłam o 12, to dietę kontynuuję od 13! Wszystko po staremu! Nowe zasady i nawyki na posterunku! Za każdym razem, gdy kusi mnie, aby dać sobie czas na rozpoczęcie diety, mówię sobie: tak, masz kwadransik kochana! I jedziesz dalej! Masz wybór tu i teraz, czy kupisz te spodnie w ulubionym rozmiarze czy nie! Każda decyzja, którą dziś podejmiesz, będzie Cię do tego celu albo przybliżała, albo oddalała. Odsuń przeszłość – zjadłaś kawałek ciasta na kawie z koleżanką – trudno, to się nie odstanie i już Ci więcej nie zaszkodzi, ale to, co zjesz teraz, za godzinę i dwie, ma realny wpływ na to, jak będziesz wyglądała jutro, za miesiąc i za rok! Dlaczego małe cele okazały się lepsze od wielkich? Okazały się osiągalne. A nic nie motywowało mnie tak, jak osiągnięcie celu i zafundowanie sobie nagrody – po drodze kupiłam sobie trzy przepiękne sukienki w rozmiarze 40, 38 i 36 – dziś to moje trofea i nie przeszkadza mi, że dziś ta w rozmiarze 40 jest za duża, bo przypomina mi o mojej zwycięskiej walce i uwielbiam ją zakładać, choć widać, że jest za duża. Nie czekałam na metę, nagradzałam się po drodze. Fantastyczne też jest to, że choć cel jest odległy, efekty są widoczne już w trakcie – a mniej wałeczków i miłe słowa od otoczenia, które na pewno usłyszysz, będą tylko dodatkową motywacją. Wiele razy też wystarczyło, że gdy wahałam się w restauracji, czy zamówić ulubioną pizzę czy niesmaczną (w tym lokalu) sałatkę, wystarczyło rzucenie okiem na portfel i przypomnienie sobie listy rzeczy, które zyskam (szybko nauczyłam się jej na pamięć) i uwierz mi – nawet niesmaczna sałatka bez sosu smakowała lepiej niż pizza, gdy wiedziałam, jak pięknie przybliża mnie ona do celu! Silna motywacja potrafiła sprawić, że na urodzinach przyjaciółki zlizywałam tylko pasty z kanapek, bo miałam tak piękny wynik, że nie chciałam go psuć jedzeniem pieczywa na noc! Ta lista dodawała mi siłę, a koniec z zaczynaniem od poniedziałku i wiara w to, że każda, nawet najmniejsza decyzja przybliża lub oddala mnie od celu, dała mi siłę, aby wytrwać. Odzyskałam poczucie sprawczości i panowania nad swoim życiem. Czy po osiągnięciu celu jestem wciąż na diecie? Nie, ale wciąż pracuję nad zdrowymi nawykami, które mi służą. Po zakończeniu okresu nastawionego na redukcję, w ramach zdrowych nawyków pozwalałam sobie jednak dużo częściej na odstępstwa. Regularne ważenie się (mam wagę, która pokazuje też udział procentowy wody i tłuszczy w organizmie) czy po prostu guzik w ulubionych spodniach najlepiej obrazują, czy za bardzo nie odbiegłam od swojej wymarzonej wagi i czy nie powinnam znów nieco bardziej skoncentrować się na trzymaniu zdrowych nawyków. Nie da się ukryć, dietę redukcyjną zakończyłam już roku temu i absolutnie bałam się odpowiadać na Wasze liczne pytania i prośby o opowiedzenie o mojej przemianie. Mówiłam, że nie jestem gotowa i to była prawda, za którą stał lęk i obawa, że moja przemiana będzie chwilowa, a ja tym razem przytyję 30 kilo i tak mi już zostanie. Dziś wiem, że odkąd poszłam na dietę – ostatecznie zaczynałam z poziomu 70 kilo i schudłam do 50 kilo, moja waga waha się pomiędzy 50 a 52 kilo i ten poziom jest dla mnie absolutnie w porządku. Gdy waga podchodzi powyżej 52 kilo, ograniczam sobie odstępstwa od zdrowej diety do minimum i wszystko znów wraca do normy. Nauczyłam się, że odchudzanie to nie jest jednorazowa akcja, a myślenie o odchudzaniu zastąpiłam w swojej głowie myśleniem o zdrowiu i zdrowym odżywianiu. Niestety, ale jeśli przestaję dbać o zdrowe nawyki, dawna waga wraca. Zdałam sobie sprawę, że ze zdobytych podczas odchudzania wiedzy i umiejętności będę chciała korzystać już do końca życia, aby waga, w której czuję się zdrowo i lekko, pozostała. Abym mogła być i czuć się sobą. Zdrowe nawyki… ale jakie? Cieszę się też, że wspieram też swoje zdrowie, zamieniając niemal na stałe jasne pieczywo głębokomrożone z piekarni na pieczone w domu pieczywo orkiszowe, zamieniając jasne makarony na ciemne oraz kasze, soczewice i inne pełnowartościowe produkty, czy cukier na daktyle lub ksylitol. Oczywiście – nie daję się zwariować – i zarówno w okresie redukcji (rzadziej), jak i poza nim (częściej) pozwalam sobie na pyszne grzeszki – czasami uwielbiam zjeść niezbyt zdrową białą ciepłą bułkę z głębokomrożonego pieczywa, które przyjechało kilka miesięcy temu z Węgier czy zamówię największy kawałek tortu bezowego z malinami – i od czasu do czasu sobie na to pozwalam, nie mając z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia! 90% zdrowia, 10% odstępstw! Staram się również gotować zdrowo dla całej rodziny, wykorzystując zdrowe, wartościowe składniki, zwracając uwagę na produkty eko. A właśnie w moim życiu nadszedł taki czas – za nami grudzień, czas gotowania, pieczenia pierników i absolutnego rozpieszczania się także i u mnie, do tego smutny i leniwy styczeń, do którego dość niespodziewanie doszedł też zabieg medyczny u mnie, lęk i obawa, a nawet dni, gdy moim głównym zmartwieniem było to, jak znaleźć siłę, by pomimo złamanego serca wstać, pójść do pracy i zając się dziećmi, a z braku siły jedzenie schodziło na dalszy tor… Tak było, akceptuję to w pełni i czuję się spokojna, bo wiem, jak sobie z tym poradzę. Świadomie pozwalałam sobie sobie na te wszystkie odstępstwa bez wyrzutów sumienia, bo mam dziś już większe zaufanie do siebie – skoro udało mi się schudnąć 20 kilo i utrzymać je przez rok, to teraz nie boję się o to, jak uda mi się schudnąć te nadprogramowe, dwumiesięczne 4 kilogramy. Pomyślałam, że to fantastyczna okazja do tego, abyśmy zaczęły pracę ze zdrowymi nawykami, dzięki którym zgubimy nadprogramowe kilogramy razem! Bez względu na to, jaki jest Twój cel, bo choć, jak wiesz, mój to dziś „tylko” 4 kilogramy, to jeśli osiągniemy go razem, zobaczysz, jak pomimo początkowych trudności pięknie to idzie! 4 kilo to nie jest też mój cel na jeden miesiąc, wolę wyznaczać sobie cele mniejsze niż 1 kg tygodniowo, aby częściej je realizować i motywować się dalej i więcej! Myślisz sobie – ej, mniej niż kilogram tygodniowo? Nie chce mi się tak wolno chudnąć! Ale ja dziś wiem, że wolę wprowadzać zmiany powoli, na miarę swoich sił i możliwości gubić kilogramy w wersji slow (nie odwadniając się i nie spalając własnych mięśni zamiast tłuszczu), ale osiągnąć cel, niż porywać się z motyką na słońce, narzucić sobie nierealne oczekiwania i znów skończyć dietę po tygodniu, sfrustrowana, że się nie udało. Pamiętaj, czas i tak upłynie! Tak jak moich 40 tygodni. Nie wierzysz? Przypomnij sobie dietę, na którą poszłaś rok temu, była taka? Czas i tak upłynął, bez względu na to, czy Ty wytrwałaś w diecie, czy nie. Pocieszę Cię też, że pierwsze kilogramy czy centymetry motywują ogromnie! A ja tańczyłam z radości już gdy straciłam pierwszy rozmiar! Więc to nie jest tak, że po drodze nic się nie dzieje, a nagroda czeka na Ciebie dopiero za wiele miesięcy. Motywację (lista rzeczy, które tracimy i które zyskamy) już masz – spisałaś je dzisiaj na kartce, prawda? Ja mam też rozpracowanego największego wroga, czyli wieczne odkładanie diety na „od jutra” czy „od poniedziałku”, więc jeśli tylko masz ochotę zacząć ze mną niemal od zaraz, to serdecznie Cię do tego zapraszam. Zapisz się na na nasze wyzwanie „Nie czekam – działam!„, a za kilka dni – w poniedziałek 11 lutego 2019 podeślę Ci Kartę Motywacji i Realizacji Celu, która bardzo mi pomaga w osiąganiu stawianych sobie celów, a także świetnie diagnozuje moje błędy, pięknie odpowiadając na czasami pojawiające się pytanie – dlaczego dieta nie działa? Dlaczego znów się nie udało? Czy znów się nie uda? Czemu nawyki nie działają? Podzielę się z Tobą moimi sprawdzonymi sposobami i założeniami, które pomogły mi zdrowo zgubić 20 kilo w 40 tygodni, ale karta motywacji i celu będzie uniwersalna – każda z nas wpisze tam swoje zdrowe nawyki i to je będzie wdrażała przez najbliższe 28 dni, bo być może masz już swoje sprawdzone sposoby na odchudzanie, które nie działają tylko dlatego, że brakowało Ci motywacji i systematyczności. Karty motywacji znajdziesz również w moim Plannerze Na Dobry Dzień, byś zawsze miała je przy sobie. Jest tam miejsce, by skreślać kolejną wypitą szklankę wody, wpisać dzisiejsze posiłki i mieć wgląd w swoje postępy. Znajdziesz tam również zakładkę Zdrowie, gdzie możesz wpisać wizyty lekarskie, wyniki badań i suplementy, które przyjmujesz – bo dbanie o siebie to nie tylko zdrowe jedzenie, ale również badania kontrolne i suplementacja składników brakujących Twojemu organizmowi. To co, podejmiesz ze mną 28 dniowe wyzwanie „Nie czekam – działam!” #nieczekamdzialam ? Pamiętaj, to, jak będziemy czuły się za rok, będzie wynikiem naszych dzisiejszych decyzji. Wciąż czujesz w sobie wewnętrzny opór przed podjęciem wyzwania? Podaj mi choć jeden powód, dla którego nie miałabyś zmienić już dziś tego, co doprowadziło Cię do sytuacji, w której sporządziłaś listę rzeczy, które codziennie tracisz? Jeśli tak, to już dziś możesz dodać się do mojej grupy na Facebooku, gdzie będziemy dzieliły się zdrowymi nawykami, celami, przepisami i jadłospisami – z chęcią udostępnię Ci moje przykładowe jadłospisy, które ułożę z pomocą dietetyka. PS Z uwagi na budowane w grupie relacje, do grupy przyjmuję tylko te osoby, które posiadają autentyczne profile na Facebooku – przynajmniej 50 znajomych, imię, nazwisko i zdjęcie profilowe. Wierzę, że to pozwoli nam zbudować solidne wsparcie, oparte na zaufaniu. A jeśli z jakiegoś obiektywnego powodu nie możesz mieć na Fb swojego zdjęcia (na przykład jesteś sędzią) napisz do mnie na poczta@ – postaram się zrobić dla Ciebie wyjątek 🙂 Zapisanie się do wyzwania jest równoznaczne z wpisaniem się na listę mailingową, z której można się w dowolnym momencie wypisać.
data publikacji: 13:41 Po 40. roku życia w ciele kobiety zachodzą zmiany - prowadzące do menopauzy - które sprawiają, że coraz trudniej zadbać o sylwetkę. Nie tylko trudno schudnąć, ale i utrzymać dawną figurę. Mazur Zobacz galerię 8 1/8 Dodatkowe kilogramy w okolicach menopauzy W okolicach menopauzy kobiety zaczynają tyć chociaż nie zmieniają trybu życia i nawyków żywieniowych. Przybywa im wtedy 5-10 kg. To wina zmian hormonalnych i spowolnienia metabolizmu. 2/8 Zmiany hormonalne odpowiadają za przyrost wagi Ubywa żeńskich hormonów, a przybywa męskich (androgenów) – to one odpowiadają za przyrost tkanki tłuszczowej – szczególnie w okolicy ramion, brzucha, karku oraz twarzy. Zmniejsza się też produkcja leptyny – hormonu odpowiedzialnego za zmniejszenie apetytu. 3/8 Po 40-tce trzeba zmienić dietę Aby utrzymać wagę, dojrzała kobieta powinna dążyć do deficytu kalorycznego, czyli spalać więcej kalorii niż przyjmować. W diecie powinno znaleźć się dużo warzyw i chudego mięsa lub ryby oraz ograniczona ilość owoców i produktów zbożowych. 4/8 Zadbaj o specjalną dietę! Komponując dietetyczny jadłospis należy pamiętać o specjalnych potrzebach dojrzałej kobiety. Ze względu na większe zagrożenie osteoporozą powinna jeść dużo bogatego w wapń nabiału. Z uwagi na niebezpieczny poziom cholesterolu powinna ograniczyć tłuszcze zwierzęce i zastąpić je roślinnymi oraz pochodzącymi z ryb. 5/8 Kobiety po 40. roku życia są mniej aktywne fizycznie Zbyt mały wysiłek fizyczny pozbawia ciało mięśni, które odpowiadają za tempo przemiany materii. To sprawia, że nie tylko do chudnięcia, ale też do utrzymania prawidłowej masy ciała, potrzebna jest zmiana trybu życia na bardziej aktywny. 6/8 Sama dieta to za mało! Żeby dieta była skuteczna, potrzebna jest też aktywność fizyczna - minimum trzy razy w tygodniu przez godzinę. Ruch nie tylko pomaga zrzucić zbędne kilogramy, ale też poprawia kondycję psychiczną, na którą zmiany w okresie menopauzy mają negatywny wpływ. 7/8 Hobby pilnie poszukiwane! Dla wielu dojrzałych kobiet jedzenie staje się jednym z ulubionych zajęć oraz sposobem na poprawienie sobie nastroju. Zapominają o drobnych przyjemnościach, których wiek nie powinien ich pozbawiać. Dlatego warto znaleźć sobie pasję - być może taką, która odeszła w zapomnienie w intensywnych latach poświęconych na pracę, wychowanie dzieci. Pomysłów jest mnóstwo - sport, sztuka, podróże, zajęcia manualne. Czytaj też: Jak schudnąć po czterdziestce? 8/8 Trudniej o wiarę w sukces Odchudzanie u kobiety powyżej 40 r. ż. trwa dłużej. Brak spektakularnych efektów i zmiany hormonalne powodujące spadek nastroju, sprawiają, że kobieta potrzebuje wsparcia z zewnątrz. Czasem wystarczy pomoc bliskich, a czasem potrzeba specjalistycznego podejścia psychologa. zdrowie dieta odchudzanie Potrzebujesz porady? Umów e-wizytę 459 lekarzy teraz online Menopauza - jak wpływa na naszą skórę? Jak prawidłowo dbać o dojrzałą skórę i spowolnić procesy starzenia? W okresie menopauzy dochodzi do wielu zmian w naszym organizmie, również w obrębie skóry. Możemy sobie jednak z nimi skutecznie radzić. Jakie zmiany w skórze... Co oznaczają niedojrzałe granulocyty? Co należy rozumieć przez niedojrzałe granulocyty? Co należy rozumieć przez niedojrzałe granulocyty? Czy jest to objaw choroby? Czy jest to powód do niepokoju o... Lek. Katarzyna Darecka Witaminy dla seniora. Co brać w wieku dojrzałym? Wiek dojrzały to moment, w którym odżywianie i dostarczanie substancji odżywczych jest szczególnie ważne dla zdrowia. Warto zrezygnować z niezdrowych tłuszczów i... Anna Tylec Dojrzałe przyjemności Seks jest jednym z najważniejszych i najprzyjemniejszych elementów zdrowego życia. Uprawiany po sześćdziesiątce może przypominać znakomity trunek – dojrzały,... Piękne zęby dla dojrzałych Czy słysząc dowcip możesz się roześmiać? A może raczej zakrywasz usta dłonią? Dziś biały uśmiech nie jest zarezerwowany jedynie dla szczęściarzy, których natura... Dorota Pálfi Masło - skład, właściwości odżywcze, rodzaje [WYJAŚNIAMY] Masło gości na polskich stołach praktycznie od zawsze. To nic innego jak tłuszcz jadalny pochodzenia naturalnego, który wytwarzany jest ze śmietany mleka... Monika Wasilonek Rabarbar - właściwości, wartości odżywcze. Przepis na ciasto z rabarbarem [WYJAŚNIAMY] Rabarbar, zwany również rzewieniem, jest warzywem należącym do rodziny rdestowatych. Posiada on charakterystyczne duże liście oraz długie i grube ogonki liściowe.... Katarzyna Pawlikowska-Łagód Pielęgniarka trafiła do szpitala i przeżyła szok. Chodzi o posiłki. "Dostąpiłam zaszczytu" Znana pielęgniarka, która w charakterze pacjentki trafiła do szpitala, przeżyła niemałe zdziwienie, kiedy spojrzała na swój talerz. Wszystko opisała na swoim... Sylwia Czerniak Lekarze odkryli sekret długowieczności. Chodzi o konkretne godziny jedzenia Ograniczenie kaloryczności posiłków i unikanie jedzenia późnym wieczorem lub w nocy może wpłynąć na wydłużenie życia. Naukowcy z Teksasu przeprowadzili badania,... Beata Michalik Jak pozbyć się oponki? Rady kobiet, które schudły po kilkadziesiąt kilogramów Odchudzanie nie jest łatwym procesem. Niby zasady są proste: zmiana diety, większa aktywność fizyczna, picie dużej ilości wody, ale jednak wymaga to wielu... Adrian Dąbek
odchudzanie po 40 forum